Mowi kobieta: "nie umiem sobie wyobrazic co by sie musialo stac zebym postawila na szali cale swoje udane w koncu zycie"
Odpowiada mezczyzna: "a po co się męczyć ze sobą skoro wiadomo że i tak nic z tego nie będzie?"
I posłuchaj jak to z porcelana bywa:
Zaczyna się od tego, że idziesz ulicą i na jakiejś wystawie widzisz śliczną filiżankę z delikatnej i kruchej porcelany. Normalnie używasz dużych, pojemnych kubków, które są bardzo poręczne, praktyczne i wygodne. Do tego nie lubisz porcelany. Rzucasz więc okiem na tę filiżankę i idzesz dalej. Przez głowę przebiega ci myśl, ze może... ale - na dworzu ziąb, zawieja, w środku pewnie gorąc i mało miejsca, a ty zakutana w kozuch i w dodatku z czterema siatami w rękach. Dobijasz do domu - obiad, herbata, sprzątanie... padasz. I tak przez następnych kilka dni. Ale... przez te wszystkie dni zaczynasz coraz częsciej wzdychać. Bo niewiadomo dlaczego, w niespodziewanych zupełnie do ciebie momentach nachodzi cię obrazek tej slicznej kruchutkiej, delikatnej filizaneczki.... nie wiesz co sie dzieje, ale wiesz, ze coś jest na rzeczy. Niby wracasz do domu inną drogą, ale... im więcej czasu starasz sie unikac tej wystawy, tym bardziej czujesz, że cię przyciąga... i pewnego dnia.... już nie potrafisz się opanować. Prosisz koleżankę o zamianę, wychodzisz w środku dnia a w zasadzie wybiegasz i lecac jak na skrzydłach pędzisz do sklepu, zaciskając mocno kciuki w kieszeniach i myśląc... jeśli na mnie czekała, to znaczy, ze jesteśmy sobie przeznaczone... Już z daleka widzisz, ze błyszczy w słońcu na wystawie. I już nie mozesz się oprzeć... No i zamykasz oczy i już się nie opierasz...
A wiesz, co doprowadziło to tego, ze zaczynasz lubić porcelanę? Wszystko przez zmywarkę i to, ze z wrodzonego lenistwa nie chce ci się go myć ręcznie...
Kupujesz kubek. Śliczny jest. Poręczny, bardzo praktyczny. Ma ksztaltne uszko i cały jest taki, ze och! Bosko sie z niego pije, no tak, jakby byl po prostu stworzony dla twoich ust. Najpierw jesteś tak zadowolona z jego posiadania, ze myjesz go wyłącznie ręcznie, delikatną śiereczką i najlepszym płynem. Osuszasz dokładnie i ustawiasz zawsze w witrynce. Tak, żeby było go widać jak ktoś przyjdzie. Nie pozwalasz nikomu z niego pić. Ale... czas mija. Masz coraz więcej pracy, przychodzą też dzieci, zaczynają sie choroby i zmartwienia. No i ten czas... Czemu nie umyć kubka w zmywarce - przebiega ci przez myśl? Wkładasz wiec go do maszyny, mimo, ze przewracając do góry dnem wyraznie widzisz napis: "Myć tylko ręcznie"! Włączasz, idziesz spać. Rano wyciągasz ze zmywarki, oglądając ostrożnie, czy aby nic się nie stało. Jest! Cały! "No i o co im chodziło"? - pytasz się w duchu, zalewasz herbate goraca woda i delektujesz się napojem jak codzień. Kolejnego wieczora jest tak samo, następnego też.... I tak już zostaje. Tylko, ze.... wyciągając codziennie kubek ze zmywarki nie zauważasz, że od temperatury i środków myjacych wewnątrz zaczyna pękać szkliwo. Najpierw te pękniecia są niewielkie, niewidoczne dla oka, ale potem... po prostu są. Po pewnym czasie stają się większe i bardziej widoczne, ale ty już nie reagujesz, bo po prostu przyzwyczajasz się do nich i akceptyjesz fakt ich występowania. Czasami, gdy wkładasz kubek do maszyny, zdarza ci się uderzyć nim w kosz. Za piętnastym razem odpada trochę szkliwa przy górnej krawędzi. Herbata smakuje nadal tak samo, ale wygląd... no jest, ale mógłby być lepszy... Aż kiedyś, gdy robisz herbatę kubek pod wpływem gorąca pęka. Krzyczysz, gdy wrzątek leje ci się na gołą stopę. Wrzucasz skorupy do zlewu i biegniesz ratowac poparzoną nogę. Wracasz, jednak na opatrywanie nogi stracilas juz tyle czasu, ze nie starcza go teraz na zrobienie ze skorupami czegokolwiek. Przeciez bardzo spieszysz się do pracy.... Wracając z pracy, idziesz ulicą i na jakiejś wystawie widzisz śliczną filiżankę z delikatnej porcelany....
Jest też inna opcja.... Zanim spojrzysz na wystawę sklepu z porcelaną, wystarczy wejść do drogerii albo kiosku i kupić dobry klej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz