Truskawki zawierają wiele składników korzystnych dla zdrowia. Jednak zalane alkoholem mogą być jeszcze zdrowsze - wynika z najnowszych badań przeprowadzonych w Tajlandii. Artykuł na ten temat zamieszcza pismo "Journal of the Science of Food and Agriculture". Do takich wniosków doszli naukowcy z Uniwersytetu w Kasetsart w Tajlandii, którzy we współpracy z amerykańskimi naukowcami z ministerstwa rolnictwa pracowali nad metodami, które przedłużałyby świeżość truskawek w trakcie przechowywania. Okazało się, że zalane alkoholem owoce są nie tylko bardziej odporne na zepsucie, ale też zyskują na własnościach zdrowotnych. Pod wpływem alkoholu rosła bowiem aktywność obecnych w truskawkach przeciwutleniaczy - związków, które mogą uchronić komórki i tkanki przed szkodliwym działaniem wolnych rodników.
Wolne rodniki są produktami przemiany materii o działaniu silnie utleniającym, przez co niszczą cenne składniki komórek. Wyniki wielu badań sugerują, że cząsteczki te przyspieszają procesy starzenia organizmu i przyczyniają się do wielu chorób, w tym chorób serca, raka czy schorzeń neurodegeneracyjnych. Najważniejsze przeciwutleniacze truskawek należą do polifenoli oraz do antocyjanów. Osoby, które nie są miłośnikami truskawkowych drinków (np. truskawkowego daiquiris), może ucieszyć fakt, że naukowcy uzyskali podobne wyniki w doświadczeniach z jeżynami.
Wolne rodniki są produktami przemiany materii o działaniu silnie utleniającym, przez co niszczą cenne składniki komórek. Wyniki wielu badań sugerują, że cząsteczki te przyspieszają procesy starzenia organizmu i przyczyniają się do wielu chorób, w tym chorób serca, raka czy schorzeń neurodegeneracyjnych. Najważniejsze przeciwutleniacze truskawek należą do polifenoli oraz do antocyjanów. Osoby, które nie są miłośnikami truskawkowych drinków (np. truskawkowego daiquiris), może ucieszyć fakt, że naukowcy uzyskali podobne wyniki w doświadczeniach z jeżynami.
Noooooo, skoro naukowcy tak twierdzą, to nie mogę się dłużej opierać:
Wolnym rodnikom stanowcze NIE! (czyli nalewka truskawkowa trochę po mojemu)
1 kg dojrzałych truskawek,
25 dkg cukru,0,5 l spirytusu plus 0,5 szklanki,
0.5 szklanki przegotowanej, przestudzonej wody,
1 limetka.
Truskawki trzymając za szypułki delikatnie zanurzać w spirytusie, umyć w alkoholu. Odłożyć do wyschnięcia. Usunąć szypułki. Włożyć do słoja, przesypać cukrem i zostawić na co najmniej godzinę, żeby puściły sok. Spirytus zmieszać z wodą, zalac truskawki. Zamknąc słój i delikatnie wstrząsnąc, żeby całośc się wymieszała. Odstawić na ok. 6 tygodni.
Po tym czasie alkohol zlać.
Limetkę wyszorować namydloną szczoteczką. Włożyć do kubka, zalać wrzącą wodą, zostawić na chwilę do wyparzenia. Z połowy owocu obieraczką do warzyw ściąć skórkę (bez albedo), wrzucić do nalewki. Dodać też pokrojoną w plastry limetę. Wymieszać, odstawić na kolejne 2 tygodnie. Po tym czasie zlać i przefiltrować.
Odstawić żeby dojrzała przez co najmniej 3 miesiące.
Jeśli nalewka ma być super aromatyczna a jeszcze trwa sezon na truskawki, to po wyjęciu skórki i cząstek limetki, znów do nalewki wrzucić kilogram świezych dojrzałych truskawek i odstawić na ok. 6 tygodni. Dopiero potem zlać i filtrować. I odstawić do dojrzewania.
To co wychodzi z tego drugiego nastawu ma aromat boskiej ambrozji. Warto spróbować!
1 komentarz:
Oj, za późno przeczytałam tę notkę... Sezon truskawkowy juz za nami. Ale zapamietam w przyszłym roku :)
Prześlij komentarz