środa, 15 sierpnia 2007

Smak zdobywania

No niby teorię człowiek świetnie zna. Ale.. to tylko teoria, niestety. Praktykę zdobywa się od... praktyków! Odkrywcza to ja nie jestem, neistety, ale... znów sie o tym przekonałam. A zaczęło się lata temu, gdy znienawidziłam grzyby. Będąc dziecięciem w kolebce natrafiłam na parę takich okazji i znienawidziłam i już. Ale... jakieś pół roku temu z powodu przeraźliwego marsza grania i głodowania przez cały dzień, chyciłam pierwszy talerz, jaki postawili przede mną nasi ówcześni kucharze. Pech (jak wtedy myślałam), ze to był makaron z grzybami. Nie było wyjścia. Zamknęłam mocno oczy, wzięłam głęboki oddech i ... DOZNAŁAM OLŚNIENIA! To była najlepsza rzecz, jaką dotychczas jadłam! Miało konsystencję aksamitu, a smak... połączenie subtelnej delikatności, lekkiej naturalnej słodyczy, zapachu grzybów i czegoś jeszcze... nieuchwytnego! Zjadłam, nawet talerz potem jeszcze chlebkiem oczyściłam i poleciałam do kuchni. Prosiłam, błagałam, groziłam. NIC! Zaparli się i tyle. Jak osły. Nie chcieli mi powiedzieć i już.
Ale od czego przysłowie "jak diabeł nie może..." Kosztowało mnie to parę zarwanych wieczorów i kilka butelek tak zwanego destylowanego ziemniaka. Głowa bolała, w żołądku bywało ciężko, ale w końcu mi się udało. Okazało się, ze receptura jest tak prosta, jakie morze ziemniaka wylałam, żeby sekret posiąść :-).

W sobotę weszliśmy do lasu i nakosiliśmy, dosłownie - nakosiliśmy mnóstwo kurek. W niedzielę mój mąż rozmarzonym głosem wspominał kurki w śmietanie. A że składniki były... znów stworzyłam tę ambrozję.
Oj, jak warto ją zrobić! Oj, jak bardzo warto! I mówię to ja, która grzybów do ust nie bierze!

Kurki w śmietanie takie, że dech zapiera!



duża miska kurek,
1/2 cebule,
1/2 litra śmietanki 30%
1/2 kostki rosołowej drobiowej lub takaż ilość owej przyprawy w proszku,
sól, pieprz,
masło, odrobina oliwy.

W zasadzie potrawę trzeba czynić na raty, alebo na dwóch patelniach, ja robię w ten drugi sposób.
Śmietanę wylać na patelnię, zagotować i odparować. Mieszać od czasu do czasu. Odparować mniej więcej do połowy objętości albo do konsystencji rzadkiego budyniu.

Kurki dokładnie umyć z piachu, masło z oliwą rozgrzać na patelni. Cebule pokroić w drobną kostkę, zeszklić na średnim ogniu. Zwiększyć ogień, wrzucić grzyby. Małe kurki smazyć w całości, duże pokroić. Kurki najpierw puszczą dużo wody, odparować ją prawie do zera na ostrym ogniu. W trakcie odparowywania grzybów, dodać pół kostki rosołowej lub posypać przyprawą. Lekko popieprzyć, ewentualnie dosolić, tylko z solą uwaga, bo przyprawa lubi być słona! Gdy woda z grzybów odparuje, dodać gęstą już śmietanę i zamieszać.
I podawac na gorąco. Z pieczywem - jako przystawkę, lub z makaronem jako doskonały i mocno ekslkuzywny obiad.

To jest tak dobre, ze nie chce się zaprzestać rozpasanej konsumpcji. Do dziś nie moge uwierzyć, ze sekret był tak prosty - odparowana śmietana i odrobina chemii... Chemię w kuchni omijam szerokim łukiem, ale te grzyby... to wyjątek potwierdzający regułę.
Acha - można tak przyrządzić każdy rodzaj grzybów - są równie doskonałe, co kurki!

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Jakbym sobie ich zjadła ,a zbierac nie umię ,a na targu ostatnio nie było
alcia

Anonimowy pisze...

No tak... Wyglądają smakowicie. A ja się zwykłego domowego chleba nie mogę doprosić... :-( ps. Od 7.09 nie ma mnie przez dwa tygodnie, więc nie rób mi niespodzianki jak wrócisz. ;-)
asia

Agnieszka pisze...

Mmm, smakowicie wyglądają. Na szczęście u mnie do kupienia, bo zbierać nie znoszę (zresztą tu chyba niew rosną).