sobota, 15 marca 2008

Release to-be

Świadomość, że marzenia jednak się spełniają a to, co było odległą przyszłością, jest już w zasięgu ręki - daje potężnego kopa. Wtedy nawet konieczność podniesienia się o 4.00 rano nie przeszkadza. Ba - wstaje się jak na skrzydłach, a do kopalni jedzie się ze śpiewem na ustach.


MENU NA NOWY CZAS

I Śniadanie:

Haust ożywczego, rześkiego, prawie już wiosennego powietrza, popity koktajlem z marzeń, pragnień i miłości.

II Śniadanie

Uśmiechajace sie do mnie własne odbicie w szybie.

Obiad:

Ogromna porcja Dobrych Ludzkich Myśli z górą słatki z wiosennych promieni słońca. Deser - odwzajemniony uśmiech kolejnego przechodnia na ulicy.

Kolacja:

Ciepły płomień świec odbijający się w kieliszku po dobrym czerwonym winie.


ZA TYDZIEŃ PIERWSZY DZIEŃ NOWEGO ŻYCIA. Postanowiłam się nie bać :-)

2 komentarze:

Lu pisze...

No zniknęła śliwka ;)
Fajnie będzie, ja to wiem:)

Anonimowy pisze...

W końcu jesteś! I to z czym wróciłaś? Z chlebem! No jakby specjalnie dla mnie. ;)) Teraz to już na pewno się wpraszam. Po świętach może. :)
całuję, Asia