czwartek, 20 września 2007

Ogniu, krocz za mną!


Z listu Grzegorza:

"Witaj, pytałaś o śliwowicę. Proszę, oto przepis:

Wszystkie likiery typu śliwowica robię podobnie: ważne są proporcje: 4 kg śliwek węgierek (im bardziej soczyste tym lepiej) Może też być mieszanka: 3,5 kg małych węgierek i 0,5 kg większych soczystych śliwek). 4 litry wódki, 4 litry spirytusu.

Alkohole mieszam aby uzyskać roztwór ok. 70% i zalewam nim śliwki (śliwek nie dryluję, niewielką część nacinam, resztę pozostawiam nietkniętą, aczkolwiek umytą) Tak przygotowany alkohol nie zasuszy śliwek i nie pozwoli im się zepsuć. Całość zostawiam w butli na okres nie mniej niż 6 miesięcy (im dłużej tym lepiej – np. do czasu zebrania wiśni na wiśniówkę :-) ). Po okresie nasiąkania alkoholem (przypominam - 6 lub więcej miesięcy!), zlewam alkohol do butelek. Pozostałe w butli śliwki zasypuję cukrem. Wystarczy 2,5 – 3 kg (dobrze jeśli 0,5 kg to cukier trzcinowy, reszta 2-2,5 kg - biały). Od czasu do czasu butlą należy potrząsać, tak by cukier szybciej się rozpuszczał.


Kiedy uzyskasz już dużo soku (ok. 2-3 miesiące), mieszasz sok i alkohol odpowiednio dobierając słodkość śliwowicy (słodsza śliwowica jest chętniej pita przez dziewczyny, mniej słodka przez chłopaków).


Śliwowicę rozlewasz do butelek i w zasadzie już jest dobra do spożycia (z wiśniówką jest inaczej – wiśniówka potrzebuje czasu na dojrzewanie. Jest pyszna po ok. 3 latach). Śliwek nie wyrzucaj, zostaw ich część lub całość zalanych w śliwowicy.


Są pyszne, niewinne, słodziutkie i …. Szybko upijają, ale jak upijają… ha! Coś na ten temat może powiedzieć moja Renata.


W tym roku wg powyższego przepisu zrobiłem żurawinówkę, ale jeszcze nie wiem, czy jest OK. Na pierwszy niuch i mlask smakuje dobrze ale…. Trzeba więcej popróbować.

Pozdrawiam serdecznie i życzę owocnej (śliwkowej) pracy".


Tyle Grzegorz. Oprócz listu był też załącznik. Niepozorna półlitrowa butelka z odręcznym napisem: "Śliwowica 2005". Zmierzyłam sie z nią dziś wieczór. Ogniu... krocz za mną... do łóżka... jutro dam znać, czy zeszłoroczne śliwki to dobry środek nasenny :-)

6 komentarzy:

  1. Mnie sliwowica zawsze pokonywala po 1-2 kieliszkach jesli cudem udalo mi sie je przelknac. ;)

    Ps fajny blog :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, a tu taka cisza! Zagladam ciągle i żadnej notki :(

    OdpowiedzUsuń
  3. no nie,a tu ciągle cisza!prosimy o nowe notki :-D

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy nowy migdałek będzie Kasiu??

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na ciąg dalszy Twojego bloga:))) Z nadzieją, że będzie to wkrótce, zapraszam do zabawy:
    http://prowincjalnawioska.blox.pl/2008/02/Ustrzelona.html

    Negresca

    OdpowiedzUsuń