W zasadzie sama do końca nie mogę sie zdecydować. Ale wydaje mi się, że już w tej mojej niepoukładanej głowie cođ kiekuje. Że przez niedomknięte okna coraz częściej wdziera się ciepły południowy wiatr. I wraz z upływem lat przekonuje mnie do miiejsc, w których powstał jako malutki Zefirek i został wychowany przez rodziców na mocarny, niesiony prądami powietrznymi, żywioł. Coraz częściej, gdy siedzę w ogrodzie, patrząc jak brykają wszystkie okoliczne maluchy, wydaje mi się, że kiedyś już, gdzieś, coś... Ale za mało mam jeszcze czasu na skupienie i nie potrafię do końca rozszyfrować, co to za kraina... Wiem, że na pewno jest zalana słońcem i cudowną, bujną zielenią. Mam dwa typy. ziś coś o jednym z nich. Tym dalszym co prawda, ale mocno rozkrzyczanym, kolorowym, pachnącym oliwą, suszonymi w słońcu pomidorami i boską zielenią....W swojej ignorancji sądziłam, że szpinak, żeby był jadalny, musi być potraktowany wrzątkiem. O słodka naiwności! Nie musi, choć może. A jak nie jest tak traktowany, to oddaje całą pełnię smaku i aromatu. Wygląda do tego bosko i jest normalnym warzywem, które potrafi być smaczne bez większych kombinacji!
Boski szpinak
Duża miska przebranych i umytych liści świeżego szpinaku,
Pól słoiczka suszonych pomidorów w oliwie,
Oliwa z pomidorów,
1 kostka ziarnistej fety,
0,5-0,7 szkl pestek słoneczkina, uprażonych ew. prażone pestki pinii,
ew. 4 plastry szynki parmeńskiej/kumpiaka/innej szynki wędzonej na surowo,
Odrobina soli i pieprzu

Do miski wrzucić szpinak, co większe liście porwać. Fetę pokruszyć na drobne grudki, dodac do liści. Pomidory pokroić w paseczki, też wrzucić do środka. To samo ze słonecznikiem. Wszystko odrobinę posolić i popieprzyć, dodac troche oliwy z pomidorów, wymieszać. Jeśli będzie zbyt suche, dodać oliwy. Gdy będzie już takie jak ma być, pokroić szynkę w cienkie paski i posypać nimi sałatkę.
Jest boska z dobrym winem, jedzona w cienistym ogrodzie na późne śniadanie albo wczesną klację albo z jakiejkolwiek innej okazji...
To moje odkrycie ostatnich dni. Nie mogę się nim nacieszyć!
Kazzia ale super temat.
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu chodzi za mną sałatka ze świeżego szpinaku. Tym bardziej że rodzice hodują na działce, młody, soczyście zielony.
Mój patent to połączenie surowych liści z fetą, paskami usmażonego na chrupko bekonu, grzankami i czosnkowym winegretem.
Teraz muszę wypróbować też Twoją opcję.
Aha, a zdjęcie mniam!
Muszę się przyznać, ze zaglądam na Twego bloga juz sporo czasu :) Ale wczesniej jakos tak nie mogłam sie zebrać, by sie odezwać. Ale przy tej pyszności ze szpinakiem po prostu nie mogę milczeć!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No koleżanko, gdzie są jakieś nowe notki? ;) Zaglądam codziennie, a tu zawsze szpinak znacząco na mnie zerka :D Chyba się prosi o zrobienie ;)
OdpowiedzUsuń